W niedzielę pospaliśmy nieco dłużej. Wstaliśmy o 11:00. Za oknem mnóstwo śniegu, -10stC. W planach mamy wypad do Drezna i jeszcze tego samego dnia powrót do domu.
Po namyśle rezygnujemy jednak z odwiedzin Drezna. Jestem zły bo po drodze chciałem jeszcze zahaczyć o Bautzen (Budziszyn) i Meissen (Miśnię). Przyznałem jednak rację Kasi, że pogoda, niemożność skorzystania z wózka dziecięcego, a co najważniejsze późna pora powodują, że wyjazd do Niemiec robi się nierealny. Trzeba będzie zaplanować tę trasę kiedy indziej.
Pakujemy się i wracamy do domu. W GPS ustawiam trasę przez południowo-zachodnią część kraju i autostradę A2 Poznań-Stryków.
Przejeżdżamy przez Zgorzelec. Mijamy piesze przejście graniczne polsko-niemieckie na moście w Zgorzelcu. Słyszało się o nim i widziało, ale co innego zobaczyć. Praktycznie jedno miasto podzielone rzeką na pół. A po dwóch stronach rzeki dwa suwerenne państwa...
Wieczorem docieramy do domu. Jestem wyczerpany...